Władek Zarembowicz
Władek Zarembowicz – ostatni drużynowy ZHP przed wyzwoleniem Dolnego Śląska – należy do najciekawszych postaci w polskim ruchu młodzieżowym przedwojennego Wrocławia. Urodził się we Wrocławiu przy obecnej ulicy Sępa Szarzyńskiego 30 sierpnia 1918 roku. W domu od najmłodszych lat towarzyszyła mu atmosfera patriotyzmu podtrzymywana przez siostrę babki, Annę Jasińską, prawnuczkę generała Jasińskiego.
Kiedy w 1926 roku powstała tu Drużyna harcerska im. Bolesława Chrobrego, niezwłocznie do niej wstąpił. Lubił i potrafił przewodzić rówieśnikom, dlatego też został zastępowym.
Działał także w Związku Polaków w Niemczech, był członkiem chóru „Harmonia”. Zawsze odważnie demonstrował swoją polskość.
Władek wykazywał duże uzdolnienia muzyczne i plastyczne, grał na pianinie i na skrzypcach. Lubił też rysować i malować, a akwarele wychodzące spod jego ręki były bardzo udane. Od dziecka uczęszczał na lekcje języka polskiego w Domu Polskim – centrum ówczesnej polskości.
Pasją Władka były książki. Bardzo wiele czytał, a jego własny księgozbiór liczył kilkaset książek, głównie literatury polskiej. Swobodnie posługiwał się kilkoma językami: polskim, niemieckim, francuskim, angielskim, znał też łacinę i grekę.Dochody rodziny nie pozwoliły zapewnić Władkowi warunków do zdobycia choćby pełnego wykształcenia średniego. Po uzyskaniu małej matury Władek imał się różnych prac zarobkowych: był kolporterem, kreślarzem, pracował w administracji miesięcznika „Młody Polak w Niemczech”
Nie zrezygnował jednak z działalności społecznej w Domu Polskim, nadal należał do drużyny harcerskiej. Na początku 1937 roku został drużynowym. Wkrótce jego działalnością zainteresowało się gestapo, wzywając go 21 października na przesłuchanie, podczas którego zabroniono jego drużynie noszenia polskich mundurów harcerskich. Dwa lata później, 20 września 1939 roku, podczas pobytu w Kłodzku został aresztowany i przewieziony do więzienia we Wrocławiu. Pozostałą część życia spędził w więzieniu: najpierw w obozie w Buchenwaldzie, potem w więzieniach w Brzegu i Wołowie, by wreszcie trafić do obozu w Mauthausen, skąd już nie powrócił
O tym, co przeżywał, jak znosił kolejne więzienia i przesłuchania, możemy się dowiedzieć z zachowanych ponad 30 listów do matki.Należy przy tym pamiętać, że surowa niemiecka cenzura nie pozwalała pisać całej prawdy o więzieniu. Władek początkowo wierzył, że wróci do domu, z czasem jednak ta wiara stawała się coraz bardziej krucha. W jednym z listów pisał: „Jestem przygotowany na najgorsze, a Ty Kochana moja Mamuś możesz być spokojna, poniosę swój krzyż jak mężczyzna (…). Tak, dla mnie już nigdy nie będzie Wielkanocy…”.
Zginął 30 kwietnia 1944 roku.
Po latach jeden ze współwięźniów obozu Mauthausen zeznał przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich we Wrocławiu, że Władek został żywcem spalony. Przesłane prochy matka złożyła w grobie babki, Franciszki Zarembowicz, na cmentarzu przy ulicy Bujwida.
Rysunki wykonał Łukasz Netczuk
Copyright © 2023 | All Rights Reserved by SSP nr 72 Wrocław